» Blog » Constar 2007
06-05-2007 19:14

Constar 2007

W działach: Zrzędzenie, Konwenty | Odsłony: 3

Nie tam dawno skończył się Constar, konwent w mojej opinii dość przeciętny, ale za to całkiem porządne miejsce noclegowe w Krakowie, żeby spotkać znajomych.

I aż do wczoraj wydawało mi się, że nie był taki zły.

 

No bo przecież wypatrzyłem parę interesujących punktów programu,a w sumie nawet zrzęda Shark poszedł na jakieś punkty, więc nie mogło być tak źle. Nic wybitnego w moim odczuciu, ale nie jakaś tragedia.

 

Towarzystwo było, znajomi z poza Krakowa dopisywali tłumnie, znajomych z Krakowa w większości przypadków trzeba było łapać telefonicznie i spotykać się z nimi poza konwentem, bo przecież krakówek na konwenty nie chodzi.

 

Organizatorzy, mimo że wepchali LARPa na piątek, przez co podróżowaliśmy z maksymalną prędkością samochodu by spóźnić się tylko o półtory godziny, nie wywiesili plakatów mimo prośby i zapewnili tragiczne identy, to dołóżyli oprócz tego starań, żeby nam pomóc - dostaliśmy stoliki, krzesła, dużo miejsca (aż za dużo, ale to nie problem), przedłużacze żeby mieć gdzie głośniki podłączyć, no i załatwili nam Jengę. Trudno mi podczas trwania konwentu na ich działalność narzekać.

 

LARP wypalił, mimo paru zgrzytów spowodowanych spóźnienim, limitową przestrzenia bagażową Łady, moim niewyspaniem i nieprzygotowaniem części graczy, zdecydowana większość uczestników bawiła się dobrze na LARPie. Co było również dużą zasługą lucka (wprowadzenie w świat jak jechaliśmy samochodem), Anathemy (przyniesienie strojów dla kilku osób z domu) i Fungusa (pełnienie roli technicznego od magii), którym chciałbym bardzo podziękować. No i całkiem fajnych graczy, paru udało się mnie całkowicie zaskoczyć pomysłami. Na uczestników konwentu też za bardzo narzekać nie mogę.

 

Z miejscem do spania i grania też nie było źle. Udało nam się zaanektować salę gimnastyczną, gdzie jeszcze pierwszego dnia (zanim ogłoszono, że jest sypialną), przekimaliśmy my oraz kilku uczestników spoza Krakowa. A potem przyszło więcej osób, ale cały czas miejsca było pod dostatkiem.

Nie mówiąć o dobrych warunkach - prąd, muzyka, gorąca woda, herbata, stoliki do grania, Jenga i MagBlast. Farszafka jednak umie się urządzić.

 

Pić również było gdzie. Większość tego mnie ominęła z racji posiadania samochodu i powrotu wcześnie w poniedziałek, ale jednak w sobotę i niedzielę udało mi się zwiedzić parę przyjemnych lokali i przy piwie i jedzeniu porozmawiać ze znajomymi.

W dodatku niedaleko była knajpa i pizzeria (choć od tej pory nigdy w życiu w Fabryce Pizzy nic już nie zjem, łamiąc tradycję z krakowskich konwentów), więc jeśli ktoś był leniwy, to truptać za długo nie musiał. Tutaj też bym nie narzekał. No i nikt nie ubrudził nikomu z moich znajomych śpiworu.

 

Games Room był średnio zaopatrzony i nie chcieli wypożyczyć gier poza pokój, przez co granie w przyjemniejszej atmosferze i bez hałasu nas ominęło. Niemniej parę przyjemnych partyjek w Wilki i Owce oraz Arkham Horror tam rozegrałem. No i były konsole, oblegane i z bluźnierczym Guitar Hero 2. Dlatego nie pograłem sobie w hit roku, czyli piniaty. Choć ludzie, którzy mieli za dużo wolnego czasu, widziałem, że bawili się świetnie.

Z domciu zabrałem MagBlasta, który jest IMHO najlepszą grą na kownenty, do tego mieliśmy Jengę aż do poniedziałkowego poranka. Gdzieś są filmiki z niektórych ułożonych wież w sieci AFAIR ;)

 

Z samym graniem też było dość przyjemnie. Było miejsce, dość komfortowe i przez większość czasu nie używane. Na wskutek ostrej jazdy spowodowanej mrrroczną konwencją i mrrrocznych Arkham Horrorem, wpadliśmy na pomysł pulpowego serialu o mitach. W rezultacie w dość dużym składzie (7 osób) rozegraliśmy bardzo fajną sesję w trochę zmodyfikowanego PTA.

Mimo że to podłe indie (a w dodatku indie-indie a nie indie-mainstream) to nikt nas nie próbował wyklinać ani krzyżować. Pewnie uciekli słysząć muzykę z głośników.

 

 

Patrząc na powyższe wydawało mi się, że poza pewnymi zgrzytami był to dość porządny konwent i nie było trudno spokojnie i przyjemnie spędzić na nim czasu jeśli komuś się chciało.

Ale na szczęście dowiedziałem się, jak bardzo się myliłem.

 

Konwent był tragiczny, bezsprzecznie jest to jeden z najgorszych na jakich byłem, o czym uświadomiły mnie głupiego dopiero relację innych uczestników.

 

Po pierwsze - z winy organizatorów oraz uczestników konwentu Arioch czuł się na nim niemile widziany. Jako, że nietrudno mi sobie wyobrazić, że czołowy zniechęcacz ludzi do GNS i indie, jest gdzieś niemile widziany, zwłaszcza przy swoim poziomie wypowiedzi, jestem skłonny mu uwierzyć.

Co więcej on, i pewnie jego najnowszy follower również, czuli się prześladowani. Podli uczestnicy konwentu chodzili wokół, szykanowali ich za granie w indie i rzucali złowrogie spojrzenia. Wiem, że tak było, bo Fungus na blogu owego followera przyznał się do tego ostatniego.

Żałuje tylko, że mi nie udało się najwyraźniej poszykanować trochę Ariocha i jego jedynego słusznego stylu grania swoją obecnością i złowrogim spojrzeniem.

Niemniej z wnioskiem będącym tytułem jego notki na blogu jak najbardziej się zgadzam i liczę, że Arioch jednak postanowi się nie męczyć.

 

I sobie uświadomiłem, że też graliśmy w indie i nikt nie przyszedł nas złośliwie zrugać ani nawet szykanować. Nawet złośliwych spojrzeń się nie doczekaliśmy. To wszystko wina organizatorów! 

 

Po drugie - Kastor z winy organizatorów konwentu i przebrzydłej akcji 100% bez będącej ich podłym spiskiem na jego osobę, nie mógł w Krakowie napić się swojego ulubionego piwa. Znaczy - nie mógł na konwencie. Znaczy - mógł w lokalu, ale nie chciało mu się poszukać. A nawet jakby chciało mu się poszukać, to na pewno byłoby bardzo drogie. I nie mógł pójść do sklepu i wypić w mieszkaniu jakiegoś krakowskiego znajomego.

Za to mógł się przeraźliwie ślinić na widok ludzi o mniej wyrafinowanych gustach (albo zdolnych zapłacić za wypicie ulubionego piwa w lokalu) pijących bezczelnie poza konwentem, w miejscach do tego przeznaczonych, swoje ulubione trunki.

 

No i słusznie doszedłem do wniosku, że z winy organizatorów ja też nie mogłem wypić swojego ulubionego holenderskiego piwa na konwencie. A w Krakowie w pubie na pewno go nie było, więc nawet nie szukałem. Bo jakbym przypadkiem znalazł, to głupio by było, bo przecież jadąć na konwent zakładam, że mogę wydać te kilkadziesiąt ziko w pubach. Dlatego dobrze że nie szukałem i mogę być uciśniony przez organizatorów.

 

 

Z powyższych, oraz innych, rozlicznych wad Constaru wyraźnie widać, że był to jeden z najgorszych konwentów w historii. Wydaje mi się, że główny winny - mroczny i bluźnierczy repek, powinien posypać sobie głowę popiołem i przeprosić uczestników.

A najlepiej zaprosić ich na ich ulubione piwo na następny Constar jako rekompensatę (moralną ma się rozumieć) za ich cierpienia i rozliczne prześladowania.

 

 

P.S. Przy okazji - również winą organizatorów Constaru jest fakt, że w Krakowie nie ma dobrych kebabów.

I że są przystanki podwójne.

 

P.S. 2

Zapomniałem jeszcze przy pisaniu o LARPie podziękować Zwierzowi, za zajęcie się muzyką do niego na co sami z Gerardem nie mieliśmy wystarczająco czasu.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Prozac
    :)
Ocena:
0
Dobre. Jakby tego było mało, to orgowie upili barmana z Arsenału!
06-05-2007 19:25
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
O, Jezusicku, Szczur, poplakalem sie na koncu notki :) Uprzedzaj na poczatku, bo mozna sie udlawic, czytajac! :D
06-05-2007 19:25
kaduceusz
   
Ocena:
0
LOL :-)
06-05-2007 19:28
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Podwójne przystanki? Nie wiem co to jest, ale brzmi mrocznie!

Zabawna notka :)
06-05-2007 19:43
Szczur
   
Ocena:
0
@Prozac - tak, słyszałem o tym plotki. Niemniej uznałem to za jedną z mniej ważnych, rozlicznych wad konwentu.

@Ramel - przepraszam, nie wydawało mi się po prostu, że szczera relacja z istniejących patologii konwentowych może kogoś tak przejąć, następnym razem obiecuje że będzie ostrzeżenie ;D

@rincewind bpm - Podwójne przystanki zostały zdemaskowane w Wilq (bodajże #11) jako jedna z patologii Krakowa. Na miejscu zaintrygowani przeprowadziliśmy śledztwo i zebraliśmy materiał dowodowy. Okazało się, że są to przystanki, na których mogą zatrzymać się na raz dwa autobusy.
Groza tej rewelacji nas powaliła - w farszafce mamy ukrywające się przystanki podwójne, potrójne a nawet poczwórne i do tej pory o tym nie wiedzieliśmy.
06-05-2007 20:00
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Warszafkówkowy indioonanisto!
Ocena:
0
Tak się składa, że mamy dobre kebaby! np. na grodzkiej jeden jest dobry i przy bagateli drugi. Ha! i co teraz?

:D

A tak poza wszystkim to nie wiem czy wolno tak prowokować uciśnionych przedstawicieli gnębionej mniejszości :-)
06-05-2007 20:03
Joseppe
    Tak jak nie lubię płynącej jadem ironii
Ocena:
0
Tak ten wpis bardzo mnie urzekł :)
06-05-2007 20:11
Fungus
   
Ocena:
0
Wiec teraz patrz, ucz sie i notuj, bo a nuz jeszcze kiedys przyjdzie ci konwent organizowac to bedziesz wiedzial. Popatrzmy wiec jakie cechy konieczne sa w dobrze zorganizowanym konwencie.

1. Przy akredytacji nalezy sie pytac (dyskretnie) czy ucestnik preferuje gry mainstream badz indie. Zaleznie od odpowiedzi lokujemy uczestnikow w odrebnych salach, i do tego dostarczamy: papierowe parasolki oraz wachlarze dla fanow indie, alby mogli zaslaniac sie nimi przez zlowrozbnym i niechetnym wzrokiem mainstremowcow, oraz solidne deski, mlotek i gwodzie (albo chociaz solidne liny) tym drugim zeby mogli ukrzyzowac fanow indie jak nalezy. Niby moznaby dostarczyc chrustu na stos, ale jako ze wiekszosc konwentow dbywa sie w szkolach, przyczepic sie moze straz pozarna. Dlatego krzyze lepsze. Odmiencow ktorzy grywaja zarowno w indie jak i maintream (a fuj z takimi!) najlepiej nabijac na pal tuz przy akredytacji, ku przestrodze.
Uwaga, pojawia sie problem z czytaczami ktorz jeszcze na konach sie czasem pojawiaja. Najlepiej dac im odrebna sale, zorganizowac jakis panel dyskusyjny i czekac az sami wymra. W przypadkach skranych warto rozwazyc umieszczanie w osobnej sali milosnikow kazdego rpga - D&D, Warhammer, L5K, WoD (osobno sary i nowy) itd. Idealem do kotrego porzadny org powinien dazyc jest konwent gdzie kazdy uczestnik ma sale sypialna dla siebie.

2. Piwo. Tu sprawe mozna zalatwic dwojako. Albo, zawczasu kupujemy po kilkanascie beczek kazdego dostepnego na rynku swiatowym piwa (w koncu nie wiadomo kto ktore lubi najbardziej) i skladujemy je np. w sai gimnastyczej, moze sie zmiesci, albo przy akredytacji pytamy o ulubiony gatunek piwa i natychmiast zamawiamy pare beczek. Drugie rozwiazanie nie powoduje sciagnia piwa ktorego nikt akurat nie lubi, ale ma ta wade ze uczestnicy musieliby pewna ilosc czasu, czesto dosc znaczaca, odczekac zanim piwo by dotarlo. Nie ma natomiast watpliwosci ze piwo powinno byc dostepne w kilku punktach na terenie calego konwentu, zeby nie trzeba bylo daleko chodzi i oczywiscie za darmo, bo kto widzial za piwo placic. Dodatkowo, poleca sie dodac budki z grillowana kielbasa i karkowka, zeby do tegoz piwa bylo co przegryzc.

Jak widac, polskim kownentom jeszcze wiele do idealu brakuje. Miejmy jednak nadzieje ze orgowie na tych bledach sie naucza i wnioski na przyslosc wyniosa.
06-05-2007 20:21
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bo widzisz. Nie spodziewalem sie, ze bedzie jajcarsko, wiec spokojnie jadlem kolacyjke, czytajac notke. Az doszedlem do tego, jak ten kon okazal sie fatalnym :)
06-05-2007 20:49
Rege
   
Ocena:
0
Buahahahhahahaha! Szczurze, truly, jesteś moim Bogiem.

Masturbacyjne +1000
06-05-2007 21:06
Erpegis
    Dobry kebab
Ocena:
0
jest wtedy kiedy serwuje go osoba podejrzana o udział w alkaidzie. Biała kobieta nigdy nie zrobi ci dobrego kebaba! Chyba że założy czarczaf!
06-05-2007 21:26
beacon
   
Ocena:
0
Czuję się elementem sprawczym.
06-05-2007 22:53
lucek
   
Ocena:
0
Beżowi podają kepap na Grodzkiej.
Szczur, grałeś w PTA, jesteś dziwką Ariocha. Swoją drogą, tamtemu powiedziałem, że jak mi jeszcze raz przerwie prywatną konwersacje z nim-prozakiem (który jest fajnym gościem), to dostanie w pysk. I przestał przerywać. Ucisłem go? Chyba tak, ale na blogu o tym nie wspominał? Bekon, ty żeś czytał jego bloha, pisało coś o grubym wuju lucku przez "ch", który chciał lać w pysk za granie w Indię a nawet i Indochiny?


l.

07-05-2007 02:25
Christof
   
Ocena:
0
Szczur rozwiązałeś zagadkę podwójnych przystanków! Już myślałem ze poza podwójną ilością punktów przy jeździe na statystyki nic nie dają :)
Co do kebabów od beżowych to bezczelnie skopiuje z innego forum gdzie akurat był poruszany ten temat: "najlepsze kebaby są w krk na rogu grodzkiej i placu wszystkich świętych
nad prozakiem
równie dobry jest kebab na floriańskiej idąc od rynku ku bramie - pierwszy po lewej
trzeci to ten pod bagatelą
innych nie jadam
aha
a po kebabie z kurczaka w kryminale rozpoznają cwela"
07-05-2007 09:15
Urko
    lucek
Ocena:
0
Ja też żem czytał bloga Ariocha - nie wspomniał o Tobie ani słowa. Ze strachu, szacunku, nienawiści - nie wiem, ale fakt faktem - lucka w relacji nie ma ;).

O kebabie się nie wypowiem, bo wolałem z Lechem zjeść pierogi w barze mlecznym, zamiast rozwalać sobie wątrobę tureckim żarciem ;).

Dobra relacja, swoją drogą :D
07-05-2007 12:20
Qball
   
Ocena:
0
Teraz to dopiero załuje że nie byłem na tym fatalnym ConStarze i nie mogłem postraszyć ludzi moją prawie łysą czaszką i demonicznym anty-indie-jebudu wzrokiem.
07-05-2007 15:22
Szczur
   
Ocena:
0
@Craven - Na grodzkiej jest nienajgorszy, choć do standardu dobrego kebaba to trochę mu brakuje. Przy bagateli chyba nie próbowałem - podasz dokładniejsze namiary jak go zlokalizować przy następnej wizycie w Kraku?
Gnębionej mniejszości? ;)

@Fungus - heh, miażdzący przepis na zorganizowanie konwentu :D

@Ramel - obiecuje, że przy następnym wpisie z serii Zrzędzenia będę lojalnie uprzedzał o zagrożeniu życia i zdrowia :)

@lucek - znów się mylisz, ale to z powodu Twojego indie-niewtajemniczenia. Jako indie-prekursor z przyczyn oczywistych nie mogę być dziwką Ariocha.
Współczuje ci jednak, że nie wspomniano o Tobie na blogu, domyślam się jak ciężki szok musiałeś przeżyć drogi lucku.

@Christof - nie ja, a cała warszawska ekipa śledcza wraz z pomocą miejscowych T.W.

@Qball - tak się kończy nie przyjeżdzanie na Constary ;)
07-05-2007 19:46
996

Użytkownik niezarejestrowany
    A Stary Port znacie?
Ocena:
0
to wychodząc zeń i idąc w lewo wzdłuż plant kilka kroczków dalej znajdziesz się na "krakowskim Times Square" jak to radośnie stwierdził pewien mój znajomy - czyli przy CK Browarze i Teatrze Bagatela - tam właśnie jest ów smaczny kebacz.
07-05-2007 20:45
kaduceusz
   
Ocena:
0
> "krakowskim Times Square"

Gruba przesada. Chodzi raczej o krakowskie Picadilly ;-)
08-05-2007 20:20
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Albo
Ocena:
0
Krakowskie pod Bagatelą :D
08-05-2007 20:53

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.